Za naszych czasów...


  • Za naszych czasów młodzież inaczej się zachowywała.
  • Za moich to dopiero była przyjaźń, a nie takie barachło. 
  • A pamiętasz jak za naszych  wszyscy mieli pracę?
  • U mnie to krowy były fioletowe.
  • E tam, u nas na wsi to ser z drzew zwisał.

- Przyznasz, że za naszych czasów to dopiero imprezy były.
- ??

I łażą ostatnio za mną brzęczyki. Brzęczyki, które zresztą bardzo lubię i cenię, ale od kiedy to ja na łożu śmierci leżę i wyliczam co mi strzyka?

Zresztą, co oznacza: za naszych czasów? A te czasy to czyje są? Ja za moich czasów to do podstawówek podskakiwałam, starałam się, aby mnie z gimnazjum wyrzucili, przeżyłam liceum, pomyliłam kierunki studiów i pracuję. Nie widzę tu nigdzie grubej, czerwonej linii.

Zmiany są naturalną koleją rzeczy i oczywiście, że rozpamiętujemy najpiękniejsze chwile naszego życia, ale chwileczkę!

Poczucie straty to może zacząć obowiązywać w trakcie dnia sądu ostatecznego, a ciągłe powtarzanie jak to kiedyś było jest preludium porażki, stagnacji i przegranej w walce z przewidywalnością życia.

Żyjemy tu: teraz, kiedyś i później.

  1. Chyba czas najwyższy pojechać tam gdzie chciałeś, a nie czekać na nagły przypływ gotówki?
  2. Może należy wstać w końcu z łóżka, wyjść sprzed monitora i zwyczajnie umówić się ze znajomymi na piwo, nie powtarzając ciągle, że jest się zmęczonym i zajętym? 

Jeżeli nie, to za Twoich czasów rękę dam sobie uciąć, że było lepiej.
Za moich natomiast, w sumie nie wiem... zobaczymy co się wydarzy!

Brzęczyki więc moje najdroższe, na stwierdzenie dawno już takiej imprezy nie było, mówię z całą stanowczością, że była, tylko Wy za granicą ŁDZ wtedy wylądowaliście. Prawda, Szafciu?

0 komentarze: