wyjaśnijmy coś sobie

To Nie Jest Blog.
i nawet regularnie tu nie przebywam


Zaskoczenie? Nie posiadam Page'y na facebooku i niezliczonej ilości kont firmowych w social mediach. Wszędzie podpisuje się własnym nazwiskiem, które kategorycznie nie jest marką. Trafiłeś tu może przypadkiem, a chciałabym żeby wszystko między nami stało się jasne.


Witam Cię serdecznie w moim prywatnym miejscu w sieci. Witam Cię jak w domu, a w domu robię to co mi się żywnie podoba. 


Zasad jest kilka. Najważniejsze jest jednak, abyś nie wszedł na górę. Wtedy nie ma już ucieczki. Usiądziesz w kuchni. Dostaniesz herbatę w ogromnym kubku (kawa czasami też wchodzi w grę), w sumie jak jesteś stałym domownikiem to zwyczajnie usłyszysz 'zrób sobie herbaty' i tracisz minimum dwie godziny z życia. Bez monologu na 40 min. się nie obędzie, nie łudź się. Pamiętaj też, żeby w żadnym wypadku nie głaskać Saris! 



To co? Herbaty? Jak chcesz to mogę Ci pomóc w wyborze moich ulubionych historii. 

1. podróże - autostopem przez Ukrainę
2. książki - Wtór-stworzenie
3. takie tam o mnie - tolerancja niedojrzałości
4. muzyka - rżą konie u sań
5. i słownictwo! - Wyjdziesz za mnie...


Strona powstała z kilku powodów, ale najważniejszym z nich była niechęć do opowiadania tych samych historii po kilkaset razy. Jeżeli kiedykolwiek poznasz mnie osobiście zauważysz, że przez pierwsze kilkadziesiąt opowiadam je bez względu na to czy słuchacz sobie tego życzy czy nie. 

Ponadto janczewska.co istnieje, gdyż:

* Kondziu miał niewiarygodną dozę tolerancji do poprawiania wszystkich moich błędów jakie popełniałam przy przerabianiu szablonów
* obecna rzeczywistość oferuje mi taką możliwość
* fajnie wygląda na wizytówkach

Reasumując: jest, bo mogę ją mieć.



Nie oznacza to jednak, że moim obowiązkiem jest tolerancja. Strona należy do mnie i nie zdziw się, gdy usunę coś co mi się nie spodobało. Czemu? Bo mogę. Nie jestem osobą publiczną, mężem zaufania tym bardziej, a do Czerwonego Krzyża nie chcieli mnie przyjąć. Tak mogę pisać pamiętnik do poduszki i chować go pod łóżkiem, ale... nie chcę. Otóż jesteś tu na moich zasadach, a one nawet nie zostały przeze mnie ustalone, bo 'dzisiaj mówię tak, a jutro zobaczymy jak będzie'.

Zastanowiłeś się? 

Nie zdejmuj butów (!!!), a jak masz ze sobą cokolwiek do jedzenia i umyjesz przynajmniej jedno okno, to nawet zaoferuję couchsurfing. Dobra, za jedzenie mogę zaadoptować!


I pamiętaj, żeby rano wyprowadzić Saris!