tolerancja niedojrzałości


- Natasza, ty masz może jakiś normalnych znajomych w naszym wieku? 
- Oczywiście.
- To powinnaś spędzać z nimi więcej czasu...
- ???
- Uspokoiłabyś się i wydoroślała.
- Aaa,  takich znajomych. Nie, to jednak nie mam.

Dyskusje o przereklamowanej dorosłości zaczynają mnie męczyć i nużyć.
- Zobaczysz jak się ustatkujesz.
- Osiądziesz i będzie inaczej.
- Czas na zabawę się skończył.

I nie jest to kolejny tekst o zajebistości wyboru pozostania dzieckiem, ale o tolerancji.

To właśnie dorośli twierdzą, że ich wybory są jedynymi właściwymi, ambicjonalnie podchodzą do błędów, zbytnio przejmują się wizerunkiem, a w dodatku uważają się za wyrocznie wszechświata. Po latach doświadczenia okazuje się jednak, że tego typu postępowanie przynosi więcej szkód niż pożytku.

Brak tolerancji jest u nich nagminny. Próbują ułożyć Ci życie, przewidują Twoje przyszłe postępowania, a charakter traktują jak okres przejściowy. I najbardziej dostaje się singlom. Tolerancja homoseksualistów jest modna, w złym tonie jest sprzeciwiać się aborcji, ale singiel to

"osoba, która udaje zadowolenie czekając usilnie na miłość swojego życia."

Gorszych farmazonów już dawno nie słyszałam.

Nie przeszkadza mi, że ktoś ma kredyt hipoteczny, miłość życia czekającą z obiadem, dzieci i żonę na utrzymaniu. Nie analizuję tego, bo co mnie to obchodzi? 

Oni jednak analizują mnie. Usilnie, bezsprzecznie, wszędzie. Dom, praca, znajomi, obcy, nawet podczas wywiadów radiowych wchodzą na ten temat.

Co dziwniejsze wcale mnie to nie irytuje, patrzę na nich z delikatnym politowaniem. Jak bardzo człowiek musiał zatracić się w wymogach społecznych, żeby usilnie analizować życie innych? Z nudów, straconych szans, lenistwa?

Taka nowa odmiana moherowych beretów. 
- Jest mi Ciebie żal, że nie masz niczego poza ziemskim życiem.
- Ok. A mnie, że w pełni z niego nie korzystasz.

P.S. Nie mówię tu o wszystkich sparowanych ludziach na całym świecie, a nudnej, moralizatorskiej mniejszości, która przejęła rolę starych, bezdzietnych ciotek. (Przepraszam ciocie za uogólnienie).

3 komentarze:

  1. Bo szczęście ma smak tylko wtedy, gdy dzielimy się nim z kimś innym.
    Manifestum non eget probatione...

    OdpowiedzUsuń
  2. Tyle prawdy w tym! Wracasz po miesiącu nieobecności do domu, spotykasz babcię i pierwsze pytanie, które pada:"
    -I co znalazłaś sobie jakiego tam? Jest tam ktoś? (i tak za każdym razem)
    -Nie
    - Eeee znajdziesz w końcu. Trafisz na swego to zobaczysz".
    A tak jak teraz, jest po prostu dobrze, a nikt nie potrafi (nie chce?) tego zrozumieć :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak konie z klapkami na oczach widzą jedynie jedną słuszną drogę :D

    OdpowiedzUsuń