Wyobraźnia ludzka nie zna granic, że tak zacznę od wyświechtanego sloganu. Percepcja ponadto okazuje się być rzeczą względną.
Spędzając produktywnie czas w zaciszu rodzinnego podwórka, deklarując podstawówkową miłość, snuwszy plany o dziecku i mieszkaniu w Tybecie, poprawiałam po raz kolejny moją pracę magisterską. Świegot ptaków za oknem, testy przygotowujące do zdania prawa jazdy i ekloga niczym u Czechowicza.
- Dałaś radę!
- Kiedy? - zdziwiłam się niezmiernie.
- Jak to kiedy? W Sobotę.
O, nie! Moi drodzy, czas najwyższy zdementować te czcze pomówienia.
- Nie uczestniczyłam w Yapie.
- Nie biegałam po alei Politechniki.
- Nie śpiewałam na niej również.
- Nie tańczyłam na stole.
- Nie tknęłam alkoholu.
- Nie prowadziłam monologów.
- Parapet w Cottonie nie nadaje się do tańca, więc to największe kłamstwo.
- Standupów także nie było.
- Nie zgubiłam nikogo.
- A co najważniejsze, nikogo nie upiłam!
- Poniedziałek (!) spędziłam w pracy.
- W Niedzielę grzecznie spałam w swoim idealnie posprzątanym mieszkaniu.
0 komentarze: