o kozach i nie tylko


- Sprawa jest.
- Zamieniam się w słuch.
- Bo widzisz, mam imprezę firmową... i tak jakoś głupio iść samemu.
- Wyrwać Ci kogoś? Nie! Słuchaj! Mam zajebistą koleżankę. Czekaj, zaraz do niej napiszę.
- Eeee. Janczewska. Inaczej. Nie chce iść z dupą. Chcę iść z Tobą. Napijemy się, potańczymy i nie będę musiał myśleć, żeby się kimś opiekować. Ty zawsze dajesz sobie radę. Pamiętasz jak ...

I tu nastąpiła długa retrospektywa, gdy 130 kg żywej wagi musiałam wyciągać w postaci zwłok z ostatniej "firmowej" imprezy.

- Powiedziałem zresztą, że z siostrą cioteczną przyjdę.
- Deal. Czas i miejsce poproszę, ale jesteś mi winien rzodkiewki. - nie był to w żadnym wypadku sarkazm.

I świat obraca się o 180 stopni.

- Natasza, a mogłabyś założyć obrączkę?
- Adam, kurwa, co jest ?!
- No, bo jak uznałem, że idziemy jako para na imprezę to w sumie mogę powiedzieć, że jesteś moją żoną.
- Jako kto?!
- A nie można tego zaliczyć jako randki?

Telefon sam odmówił posłuszeństwa. Przeanalizowałam w głowie wcześniejszą rozmowę. No nie. Kurwa, no nie. Nawet krzty ostrzeżenia.

Jakoś tak to wychodzi, że najbardziej zdesperowane jednostki jakie przyszło mi w życiu spotkać to roczniki 82' i 83'. Uprzedzając negację nie mówię o wszystkich przedstawicielach tych roczników, a wyłącznie o konkretnej garstce w moim otoczeniu.

2 tygodnie i mężczyźni zaczynają myśleć o domu, dzieciach, rodzinie, wspólnym mieszkaniu. Ileż to razy wybierałam już pierścionki, ileż zawodów miłosnych przepiłam razem z nimi. Chłopcy spokojnie... Poczekajcie! Zastanówcie się! Ta miłość niestety wygląda z boku jak pogoń wygłodniałego psa za padliną.

Nawet nie chcę wiedzieć czemu.

- Długo tu jesteś?
- 15 minut.
- Ciekawie przynajmniej zaczęli szkolenia?
- Całkiem.
- Łodzianka?
- Poczekaj. Jedno niestosowne pytanie, ok? - przybrałam najsłodszy wyraz twarzy jaki tylko mogłam po 8 godzinach w pracy.
- Słucham?
- Rocznik?
- 82'. - duma w jego oczach widoczna była z końca sali, aż do prelegenta.
- Zaraz wracam.

Szkoda, bo szkolenie o mailingu zewnętrznym wybitnie ciekawe...






Trochę prywaty:
Zawirowania u mnie na fejsie zostały spowodowane przez niejakiego Louisa w ramach karnego kutasa za niewylogowanie się z w/w. Nie biorę ślubu z kozą, nie wyprawiam baby shower, nie jestem też w ciąży. Wszystkim jednak bardzo ciepło dziękuję za szczere i przesłodkie życzenia.

4 komentarze:

  1. Droga NJ, pochodzę z rocznika 1983, spotkałem Cię na imprezie, może uznasz za nieprawdopodobne, ale nie przystawiałem się. Zapewniam, że nie mam wobec Ciebie planów matrymonialnych, towarzyskich lub podobnych. Pije się z Tobą przyzwoicie, ale nie wytrzymałbym fajek i zachowań typu "tu jestem, zwróćcie na mnie uwagę" od rana do nocy.:)
    Pozdrawiam
    NieAdorator

    OdpowiedzUsuń
  2. I właśnie takie wyznania cieszą najbardziej :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Czyżbym wyszedł na desperata, który każdą kobietę rozpatruje w kategorii przyszłej żony? :) Chodziło o to, że próba losowa była niereprezentatywna. Widocznie kilku panów coś poczuło, akurat na nich trafiłaś. Szkoda tylko się z nich śmiać, bo może to czytają.

    OdpowiedzUsuń
  4. Zła interpretacja. Próba była jak najbardziej niereprezentatywna, a w dodatku subiektywna do granic możliwości. Mnie osobiście trafiło się niewiele takich przypadków. Mówiłam nie o swoich byłych/przyszłych/obecnych, a o przyjaciołach, którzy właśnie dotknęli pewnego wieku.
    "Ileż to razy wybierałam już pierścionki, ileż zawodów miłosnych przepiłam razem z nimi." --> tu mamy sedno :)
    Hiperbolizacja rozciągniętych w czasie zdarzeń zawsze ma na celu uwypuklenie danego problemu społecznego, który zauważam, a że blog jest mój uznaję za oczywistą oczywistość opisywanie tylko i wyłącznie moich przygód w celu nie ranienia ludzi dookoła siebie. Jestem niezwykle głośnym egocentrykiem, jednakże nie sądzę, aby każdy facet mijany na ulicy zakochiwał się we mnie, nawet nie połowa :P

    Boli mnie jednak patrzenie na zawody miłosne przyjaciół, uczestniczenie w nich i bycie w samym epicentrum. Nie dochodzi do nich "zwolnij", "zastanów się", "czy po 2 tygodniach naprawdę chcesz się żenić?". To o nich jest ten tekst, ale konkretne przykłady mogą przytoczyć jedynie ich mentalni właściciele.

    OdpowiedzUsuń