głupia ja! i 5 pytań dlaczego


Gdy woda była srebrzysta, lasy zwierzyną huczały, świat bezpieczny, ludzie dobrzy, a rekiny przyjazne... chciałam być bogata.

- Chcę być bogata.
- Dlaczego?
- Żeby mieć pieniądze (wiem głupie).
- Dlaczego?
- Żeby podróżować (tu się zreflektowałam, bo podróżować można bez pieniędzy, a że miałam być ze sobą szczera to odpowiedziałam raz jeszcze).
- Żeby nie pracować.
- Dlaczego?
- Żeby nie mieć wymuszonego kontaktu z ludźmi (tu się sama zdziwiłam).
- Dlaczego?
- Bo w za dużej dawce ludzie mnie drażnią (tu zabiłam się śmiechem - kto zna mnie osobiście doskonale wie dlaczego).
- Dlaczego?
- Bo zabierają mi święty spokój.

Olśnienie! Nie chcę być bogata, chcę mieć święty spokój. Zresztą nic odkrywczego, ale gdzieś po drodze, w życiu, gubimy z oczu nasze prawdziwe cele. Przecież to takie proste!

Oczywiście proces socjalizacji wbił mi do głowy, że najoczywistszą drogą do osiągnięcia świętego spokoju jest bycie bogatym. Bożę broń mnie przed własną głupotą!

Czyli jako jeszcze nieoświecona janczewska powinnam:
- iść do korpo
- być 'kimś'
- zarobić w pizdu
Tylko po to, aby dla świętego spokoju:
- siedzieć na Karaibach
- mieć spokojną emeryturę (taki żarcik przedwyborczy)


Hola! Przekalkulowałam i gdzieś po drodze straciłam 15 lat z życia. 15 lat, które wcale nie opływały idyllą i świętym spokojem. Coś tu jest bardzo nie w porządku. Nie wygląda mi to na najprostsze rozwiązanie. 


Zasada 5 Why jest jedną z najbardziej pospolitych metod rozwiązywania problemów. Drąż! To że zostało znalezione rozwiązanie wcale nie oznacza, że jest ono:
- najlepsze
- najodpowiedniejsze
- najdogodniejsze
- najwartościowsze
- najprostsze
Z mojego doświadczenia wynika, że najprostsze rozwiązania łączą w sobie wszystkie pozostałe naj.

Dygresja:
W ostatnim czasie zostałam niemal zakopana w zwierzeniach 'typowego polaka'. Z różnych środowisk, grup wiekowych, podejść ideologicznych. Ludzie są coraz bardziej nieszczęśliwi. To mnie przeraża. Człowiek nieszczęśliwy, człowiek zrezygnowany staje się człowiekiem niebezpieczny, bo zwyczajnie nie ma nic do stracenia. Staram się im zadać dokładnie te same pytania co sobie.
Rozwiązanie jest proste, jak powiedział Laska: 'zastanów się co chcesz w życiu robić i zwyczajnie zacznij to robić'. Proste! Nie w wykonaniu. Oczywiście że nie. Prosto wytycza nam ono drogę do naszego celu.



Zastanowiłam się. W sumie moje zastanowienie nie polegało na tym co chcę w życiu robić, bo gdzieś po drodze zorientowałam się, że robienie czegoś nie jest dla mnie żadnym priorytetem.
Okazało się, że moim prymarnym celem w życiu jest szczęście. Chcę być szczęśliwa, a szczęście daje mi święty spokój. As simple as that.

Większośc osób zaczyna wtedy mówić: ja też! Tylko to jednak nie jest proste. W życiu istniej 40 000 rzeczy, dzięki którym jesteśmy szczęśliwi.



Konsternacja. Łapać je? Dążyć do nich? Mieć ten nowy samochód? Zadłużyć się i jechać na
wymarzoną wycieczkę? Coś znowu było nie halo... takie rozwiązania najszybciej wpadały mi do główki. Jedno trząśnięcie, drugie trząśnięcie, szyja boli... Błąd!

Pytanie nie powinno brzmieć, czego potrzebujemy do bycia szczęśliwymi, a dlaczego dziś, tu i teraz tacy nie jesteśmy! Może najzwyczajniej w świecie należy pozbyć się wszystkiego co sprawia, że wpadamy w semi-depresję. Wszystkiego! Nie od razu. Po kolei, spokojnie, etapami. Zerwanie z nimi  jest czasem jak zakończenie długoletniego związku. Za szybko sprawia ból. Powolna samoistna śmierć jest akceptowalna.



- znajomy, który zawsze powtarza, że nie dasz rady
- kot, którego tak naprawdę nie lubisz
- dywan, ktrego nienawidzisz odkurzać
- tysiące pierdół na półkach zabierających miejsce do życia
- stary przebrzydły wazon
- szef wysysający z Ciebie energię życiową

Może tak zwyczajnie zamiast dążyć do szczęścia za 20 lat wystarczy pozbyć sie wszystkiego, co sprawia, że jesteśmy nieszczęśliwi tu i teraz. Tak tylko mówię.

Zresztą 'dzisiaj mówię tak, a jutro zobaczymy co będzie'...

...bo dzisiaj lubię wstawać z brzaskiem i iść do pracy. Akceptuję oczywiście konsekwencje. Brak weekendów, niejednokrotnie nie wychodzienia z pracy przez cały dzień, a nawet i dwa. To nie są jednak rzeczy, które sprawiają, że jestem nieszczęśliwa. Resztę oczyściłam szybkim cięciem. Bez sentymentów.

Jak deszcz, śnieg i mróz. Gdyby klimat mi nie odpowiadał zwyczajnie bym się wyniosła.

0 komentarze: