Social Media


- Po co Ty mi ich zachwalasz?
- Krzysiek, ale spójrz na portfolio. Oni naprawdę są nieźli.
- Na fejsie tego nie widać. W sumie to powinni Ci zapłacić, bo nawet poważnie zacząłem się nad nimi zastanawiać. 

Czytałam sobie ostatnio, że wzrasta zapotrzebowanie na usługi szeroko pojętego marketingu. W dodatku w Łodzi! Super! Przemyślałam. Sprawdziłam. Firmy powstają jak grzyby po deszczu, więc klienci być muszą. Może i racja. Wróciłam do nawału pracy i mnie olśniło.

Skoro są firmy, a ja mam za dużo pracy, to może i ja ich potrzebuję? Zaczęłam intensywne poszukiwania, oczami wyobraźni widząc możliwość wyjechania na wakacje i tony wolnego czasu. Czad!!! A, że lokalną patriotką jestem to Łódzkich firm szukałam,o!

Konkluzja była niesmaczna.

Nie ufam agencjom interaktywny/social media/marketingowym/pr/wstaw co chcesz (wszystkim oferującym usługi z zakresu social media), które mają 500 lajków. Zwyczajnie nie ufam.

STOP

bla bla bla nie mają czasu bla bla bla można zobaczyć portfolio bla bla bla zaangażowanie jest ważniejsze niż lajki bla bla bla

No pudło! Bo klientowi o lajki chodzi. Można tłumaczyć jak krowie na rowie, że zaangażowanie, ale z zaangażowaniem jest jak z wnętrzem kobiety. Oczywiście chcemy, żeby było jak najlepsze, jeżeli natomiast kobieta wygląda jakby startowała w konkursie dla transwestytów i w dodatku przegrywała z kretesem, to rzadko zdarzają się takie stany upojenia, żeby ktoś chciał sprawdzać to wnętrze. Choć się zdarzają. Sprawdzone. Powiedzmy sobie szczerze... mamy głęboko gdzieś ten charakter. Tak samo jak przeciętny klient ma w dupie szukanie strony internetowej i sprawdzanie po kolei wszystkich prowadzonych przez Was Page'y. On chce Was znaleźć na fejsie, bo (szok i niedowierzanie) szuka kogoś od fejsa, zachwycić się Waszą stroną i Was zatrudnić! Dziwne zachcianki, ale zaczęłam je rozumieć.

A teraz z jedzeniem.

Jak zamawiam potrawę w restauracji, to powinna być:
  • ciepła
  • smaczna
  • na czas
  • ładnie podana
I tu ciekawostka... lajki są ładne! Tak po prostu, zwyczajnie ładne. Jak ładna ulotka, ładne logo, ładny wystrój.


Ziuuu. Wracamy do meritum. Nie ufam czemuś co sprzedaje mi możliwość posiadania czegoś, czego jako właściciel nie posiada. 

Koniec dygresji.

Nie dlatego nie ufam tym instytucjom, bo nie wierzę w ich możliwości. Wierzę. Nie ufam im, bo nie szanują swoich klientów i chodzą do pracy w podartych dresach. 

Nie ufam także:
  • kosmetyczkom z namalowanymi brwiami
  • kelnerom, którzy nie potrafią doradzić przy wyborze dania
  • chudym kucharzom (choć robię wyjątki)
  • fryzjerom z tłustymi włosami
  • grubym trenerom fitness
  • manikiurzystkom z obgryzionymi paznokciami
  • sprzedawczyniom w eleganckich butikach ubranym w cokolwiek
Szanowna agencjo, jeżeli do Ciebie przychodzę to się ubierz! Nie siedź w piżamie i nie tłumacz mi jakie masz wyczesane garnitury w domowej szafie. Nie każ mi też tam chodzić i sprawdzać, czy mówisz prawdę. Midea się ładnie ubiera - weź przykład.

Ja sprawdzę Twoich klientów i wejdę na Twoją stronę, i zobaczę te garnitury, ale też wiem czym jest api.

W Łodzi na 37 instytucji oferujących tego typu usługi, znalazłam 3!! powyżej 500 lajków. Trzy to nie jest ładna liczba.

Przeciętny dyrektor Kowalski (szok! to on ostatecznie podejmuje decyzje, czy z Tobą współpracować i uwierz mi, że ma w dupie czym jest zasięg) zwyczajnie Cię nie zatrudni. A dyrektor jest mym klientem...

Powiedz mi zatem, jak pozyskasz go dla mnie, skoro dla siebie nie potrafisz? W dodatku na swoim produkcie, który znasz i mam nadzieję kochasz, a o moim nie masz zielonego pojęcia? Nie wróży to dobrze, sama przyznasz.

Szanuj mnie więc jak do mnie mówisz, a mówisz do mnie przez social media. Ja Ci chcę pieniądze w zębach przynieść. Poważnie!


Epilog:
Pan dyrektor istnieje. I ma na imię Krzysztof. Dowiedziawszy się, że poszukuje takiej agencji przyłączył się do poszukiwań. Nie zna się na tym i średnio go to obchodzi. Pieniążki miał. Chciał być fajny. Namówiłam na Łódź. Zawiódł się. Wybrał Warszawę. I jest moim klientem. I to on doprowadził do tej refleksji.

0 komentarze: