Ufff... Stoi! A łatwo nie było i do tego przyznać się muszę.
Nowa, nowiutka, nowiuteńka strona właśnie może zostać uznana za ukończoną.
Jeszcze do niedawna były dwie. Gdzieś tam w sieci wisiało sobie portfolio (a raczej jego resztki) i był sobie też kiedyś blog - far, far away od strony. Taki przeciętny postawiony na najprostszym szablonie bloggera. 2 lata temu postanowiłam je połączyć i nareszcie się udało!
Żeby nie było, że nie kończę tego co zaczęłam. Kończę! Zresztą jak prawdziwy facet, bo jak mężczyzna powie, że coś zrobi, to zrobi i nie trzeba mu o tym przypominać co pół roku.
Nie jest idealna. Jest moja! Jestem z niej niezwykle dumna, dokładnie na tyle, żeby poświęcić jej wpis. W dodatku po raz pierwszy(!) nie skorzystałam z pomocy żadnego z moich ukochanych informatyków. Nawet radą nie służyli, taka jestem świetna. #bravoJa!
Oczywiście porfolio, jak każde żywe stworzonko, gdzieś w zakamarkach internetowo/pendrive'owych się szamocze i szamotać się będzie pewnie jeszcze przez dłuższy czas.
Na przyszłość: zawsze dodawać projekty na bieżąco i dokładnie sprawdzać, które firmy nie wyraziły zgody na publikacje (tylu telefonów już dawno nie wykonałam).
A wiecie, że referencje (takie przedpotopowe, papierowe) się gubią i
potrafią jakimś cudem, niczym magnesy, przyciągać okrągłe ślady po
kawie?!
Wracając. Szablon jest, działa i przestał wykazywać większość błędów. Referencje i portfolio w toku. W sumie to masa rzeczy w toku, ale już lista tych rzeczy jest :D
Moja znajomość HTML +100 do lansu. I duma pełną piersią!
A jak ktoś znalazł błąd to pisać i się nie bać! Być może oprócz masy rzeczy do poprawy jest masa+20.
0 komentarze: