krótka Lekcja historii


Nieprzenikniona jest łaska Pana, a dobroć Kościoła jest wszechobecna i niepodważalna.


1212 rok. Stephen de Cloyes, młody francuski chłopiec zostaje nawiedzony przez Chrystusa. Podczas objawienia Pan nakazuje mu zorganizowanie krucjaty. Tylko on, dziecko o czystym sercu, jest w stanie wykonać tę świętą misję. Podczas głoszenia słowa Bożego Stephena otaczają anioły. Cuda dostrzegalne są na każdym kroku. Jest to kolejna krucjata chrześcijańska, ale Stephen wierzy, że tylko on potrafi zakończyć przelew krwi, nawrócić niewiernych i odzyskać święte relikwie.

- Tym razem będzie inaczej. Dzieci mają czyste dusze. Bóg musi je ochronić. - Głosił swą niezachwianą wiarę.

- Tylko dzieci są w stanie przeniknąć do serc i dusz niewiernych. Dobrocią i łaską zdobędziemy ziemię świętą. Tak nam dopomóż Bóg! - W tłumie znajdował coraz więcej zwolenników.

Klęski były krwawe. Do momentu pojawienia się Stephena odbyły się już 2 krucjaty ludowe oraz 6* wypraw krzyżowych. Miało ich być znacznie więcej. Tysiące zabitych, setki tysięcy zabitych, ziemia święta spływała krwią, krwią dzieci bożych.

40 000 dzieci zostało wysłane ze Stephenem. Część zmarła w trakcie podróży z głodu i wycieńczenia - matki płakały. Część dotarła do Marsylii, gdzie miało się rozstąpić morze - nie rozstąpiło się...I okazał Pan łaskę dla swych maluczkich. Dwóch kupców, statki, obietnica dotarcia do ziemi świętej - nie dotarli...Zostali sprzedani w niewolę niewiernym.

W 800 rocznicę śmierci 40 000 dzieci, w Chrześcijańskim Państwie Polskim wierni odwracają się od Maryi Dziewicy. Jej odzwierciedleniem jest każda kobieta, a narodziny są cudem zesłanym przez Boga. Kościół przestał ufać w dobroć matek, nie wierzy, że chcą jak najlepiej dla swoich dzieci, ogranicza ich prawa. Zaczyna się kolejna krucjata, krucjata przeciwko nam - kobietom. Tym razem tysiące umrą w męczarniach, tym razem tysiące odwrócą się od Państwa i Kościoła, tym razem znowu będzie potrzebne ponad 100 lat, żeby dostrzec błąd.

  • 40 000 dzieci skazanych na śmierć przez Kościół, który obecnie walczy o obronę ich życia. Skazanych na śmierć za pustynię!!! 
  • Setki tysięcy morderstw w imię wiary.
  • Niezliczone litry przelanej krwi za relikwie, za ideały.
Jeżeli nie wierzycie w słuszność decyzji matek, jeżeli nie spojrzycie wstecz i nie zrozumiecie, że to dzięki nim jesteście, dzięki nim żyjecie, dzięki nim pracujecie, to tysiące lat dziecięcego matriarchatu było błędem!


Czy uważacie, że popełnią one morderstwo, zabiją własne potomstwo tylko dlatego, że będą miały taką możliwość?

Jeżeli odpowiedzieliście na to pytanie twierdząco natychmiast należy odebrać kobietom prawo nie tylko do dysponowania swoim ciałem, ale przede wszystkim wszelkie prawa rodzicielskie...

Pamiętajcie jednak, że krucjaty także były w imię dobra, do cholery.


* Zaliczyłam także nie numerowane przez historyków: krucjatę 1101 rok oraz krucjatę norweską.

2 komentarze:

  1. Rodzicielstwo to biologiczno-emocjonalna więź łączącą kobietę i MĘŻCZYZNĘ z dzieckiem. Sama kobieta, bez współczesnej medycyny nie jest w stanie się rozmnażać.:) Skoro tak i skoro wychowanie i utrzymanie dziecka dotyka obojga rodziców to twierdzenie, że tylko dzięki kobietom „jesteście, dzięki nim żyjecie, dzięki nim pracujecie” jest "naduprawnieniem" kobiet, z którym walczysz na swoim blogu.;)
    Ale… sam fakt, że zygoty/embrionu nie można w sytuacjach spornych przenieść z organizmu matki do organizmu ojca rodzi problem. Zygota/embrion jest też w stanie rozwijać się bez ojca. Bez matki nie. Pomimo, że jestem mężczyzną mam opory by jednoznacznie stwierdzić, że samo zapłodnienie = równouprawnienie. Moja praktyczna wiedza o ciąży, jej urokach i problemach, jest taka jak kobiety o wojsku po zajęciach z przysposobienia obronnego.;)
    Decyzja powinna być wspólna, ale głosy chyba nie powinny być w proporcji 1:1. Równo przecież nie oznacza sprawiedliwie ;).

    Co do głównego pytania, to aborcja powinna być problemem tylko filozoficzno-medycznym, a nie prawnym.
    Chociaż… najwybitniejsi lekarze i uczeni nie wiedzą wszystkiego o naszym organizmie.
    Taki Stephen Hawking największy, ale całkowicie sparaliżowany astrofizyk cierpiący na stwardnienie zanikowe i porozumiewający się ze światem jedynie za pomocą nowoczesnego syntezatora mowy byłby świetnym kandydatem do aborcji (czy eutanazji). Sprawność umysłowa nie jest u nas ani jednakowa, ani nie da się jej jednakowo rozwijać. Zdolność uczenia się, wykonywania zadań, tworzenia może nie współgrać ze zdolność rozwiązywania prostych, życiowych problemów. Wysoki iloraz inteligencji (IQ) nie zawsze pokrywa się z inteligencją emocjonalną (EQ). Gdyby ludzie w swoich wyborach kierowali się tylko rozumem a nie emocjami, to wielu z nas mogłoby nie przyjść na ten świat ;)Chciałabyś tego?;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Oczywiście, że nie chciałabym tego. Chodziło mi o możliwość dokonywania wyborów przez kobiety, a nie przymus wykonywania aborcji. Już samo sformułowanie "matczyna intuicja" wyklucza czysto racjonalne podejście. O tym właśnie był ten tekst. O zaufaniu, o miłości, o odpowiedzialności. Pozyskanie możliwości nie czyni nas automatycznie wykonawcami danej czynności. Wszystko zależy od podejścia i własnego sumienia. Co do decyzyjności mężczyzn: tu jednak ograniczyłabym ich rolę. Jak wiadomo to kobiety w większości, podkreślam większości przypadków przejmują obowiązki rodzicielskie, a przede wszystkim to ich ciało jest nośnikiem.

    Reasumując moje "tak" było dla legalizacji aborcji, o samej aborcji nie będę się jednak wypowiadać. Nie jestem wstanie emocjonalnie zaangażować się w temat, który tak bardzo odbiega od moich przekonań, że jest jedynie elementem składowym w dodatku dość nikłym :D

    OdpowiedzUsuń